Oparłem głowę o szybę obserwując wszystko, co w tej chwili mnie otaczało. Zielone do tej pory liście drzew, przybierały różnorodne odcienie czerwieni i złota, mieniąc się we wschodzącym słońcu. Typowa złota jesień. A może też nie typowa.. Bo w końcu jak na Londyńską pogodę brakowało tu jeszcze strug deszczu oraz spacerujących ludzi z parasolami.
- ...
- Louii..
- ...
- LOUEEH NO!
- Co znowu? - odezwał się, po raz kolejny mocno odpychając nogami od ziemi i frunąc wysoko w górę na huśtawce.
- Obiecasz mi coś?
- Ale że tak w ciemno? Umm.. No dobrze niech Ci będzie. O co chodzi?
- Obiecaj mi, że gdy dorośniemy będziemy równie blisko. Że zawsze będziemy się razem wygłupiać, bawić. Że nic nas nie rozdzieli i zawsze będziemy przyjaciółmi. Nie chcę cię stracić, gdy dorośniesz, Loueh .. - ośmioletni wówczas chłopiec popatrzył na starszego, z oczami pełnymi powagi
- Dlatego ja nie chcę dorastać, Hazz
***
- Lou.- ...
- Louii..
- ...
- LOUEEH NO!
- Co znowu? - odezwał się, po raz kolejny mocno odpychając nogami od ziemi i frunąc wysoko w górę na huśtawce.
- Obiecasz mi coś?
- Ale że tak w ciemno? Umm.. No dobrze niech Ci będzie. O co chodzi?
- Obiecaj mi, że gdy dorośniemy będziemy równie blisko. Że zawsze będziemy się razem wygłupiać, bawić. Że nic nas nie rozdzieli i zawsze będziemy przyjaciółmi. Nie chcę cię stracić, gdy dorośniesz, Loueh .. - ośmioletni wówczas chłopiec popatrzył na starszego, z oczami pełnymi powagi
- Dlatego ja nie chcę dorastać, Hazz
***
Harry pamiętał. Pamiętał doskonale rozmowę sprzed 9 lat, kiedy to Louis obiecał mu, że nigdy nie dorośnie i nie opuści go. Nigdy nie zostawi. Ale zostawił.. I może nie zrobił tego celowo ale odszedł. Odszedł na zawsze. Bez możliwości pożegnania. Zostawił niewinnego ośmiolatka z podkrążonymi od płaczu oczami i żalem.
Od tamtej pory Harry zamknął się w sobie. Z wesołego, rozgadanego dzieciaka stał się milczącym chłopcem, który świat brał zbyt poważnie. Nie śmiał się tyle ile wcześniej, jadł mniej, a w nocy wracał do wspomnień. Wspomnienia bolą najbardziej ale to dzięki nim, pamiętamy.
Od tamtej pory Harry zamknął się w sobie. Z wesołego, rozgadanego dzieciaka stał się milczącym chłopcem, który świat brał zbyt poważnie. Nie śmiał się tyle ile wcześniej, jadł mniej, a w nocy wracał do wspomnień. Wspomnienia bolą najbardziej ale to dzięki nim, pamiętamy.
*
W dalszym ciągu siedziałem na parapecie, sennym wzrokiem sunąc po pokoju. Nieświadomie zatrzymałem się na naszym wspólnym zdjęciu. Sześcioletni dzieciak i jego ośmioletni przyjaciel. Radość i beztroskość. Coś co wtedy było naszym znakiem rozpoznawczym.
Nagle po pokoju rozległ się dźwięk nowej wiadomości. Zsunąłem się z parapetu i kładąc się na łóżko zabrałem telefon odczytując wiadomość.
Nagle po pokoju rozległ się dźwięk nowej wiadomości. Zsunąłem się z parapetu i kładąc się na łóżko zabrałem telefon odczytując wiadomość.
From: Unknown
Najgorszy jest ten czas, gdy uświadamiasz sobie,
że coś bezpowrotnie znika z twego życia.
Ludzie nie znikają, Hazz. xx
- T.
Zdezorientowanie.. Zdecydowanie pierwsza z emocji towarzysząca mi w tej chwili.. Co to do diabła ma znaczyć!? Pomyślałem wstając na równe nogi. Krążąc po pokoju definiowałem odczytanego sms'a, a chęć rozgryzienia słów od nieznanego numeru zawładnęła moim umysłem. Nie miałem zielonego pojęcia co to znaczy, dlatego odłożyłem telefon ponownie kierując się w stronę okna.
Po raz kolejny ujrzałem tego samego chłopaka, Tego samego nastolatka, który kręcił się tutaj od dobrych kilku dni. Za każdym razem przechadzał się w pobliżu mojego domu, i obserwował posiadłość. Był średniego wzrostu, miał kasztanowe włosy, a ubrany był w czerwone rurki i biały T-shirt. Zaledwie tylko tyle można było wywnioskować po zobaczeniu go z okna. Powolnym krokiem kierował się w stronę drzwi.
W domu byłem sam, mama jak zwykle pracowała tłumacząc się, że po odejściu ojca to ona musi nas utrzymać. A Gemma? Jak to Gemma, wyszła zostawiając zaledwie kartkę informującą żeby nie czekać na nią z kolacją. Witajcie w moim świecie. Dlatego, gdy tylko usłyszałem dzwonek do drzwi, zbiegłem by otworzyć. Delikatnym ruchem przekręciłem klucz w głównym zamku i pociągnąłem drzwi w swoją stronę.
Z naprzeciwka przyglądał mi się chłopak o przenikliwym spojrzeniu. Na jego nosie widniały delikatne piegi, a tuż niżej malinowe usta. Patrzyłem na niego łącząc fakty. Patrzyłem nie dowierzając.. Znałem ten błysk w oku, znałem ten delikatny uśmiech.. Dopiero gdy usłyszałem jego głos przepełniony bólem, poczułem jak wali mi się grunt pod nogami..
Moja psychika nawalała już od dłuższego czasu, pozostawiając w mojej głowie dość realistyczne obrazy. Teraz przebiłem sam siebie...