środa, 26 grudnia 2012

#01

Sobotnie popołudnie. Zimny parapet, kubek gorącej czekolady i koc w pasy okalający moje ramiona.. On lubił pasy, wszelkiego rodzaju paseczki. Lubił..
Oparłem głowę o szybę obserwując wszystko, co w tej chwili mnie otaczało. Zielone do tej pory liście drzew, przybierały różnorodne odcienie czerwieni i złota, mieniąc się we wschodzącym słońcu. Typowa złota jesień. A może też nie typowa.. Bo w końcu jak na Londyńską pogodę brakowało tu jeszcze strug deszczu oraz spacerujących ludzi z parasolami.

***
- Lou.
- ...
- Louii..
- ...
- LOUEEH NO!
- Co znowu? - odezwał się, po raz kolejny mocno odpychając nogami od ziemi i frunąc wysoko w górę na huśtawce.
- Obiecasz mi coś?
- Ale że tak w ciemno? Umm.. No dobrze niech Ci będzie. O co chodzi?
- Obiecaj mi, że gdy dorośniemy będziemy równie blisko. Że zawsze będziemy się razem wygłupiać, bawić. Że nic nas nie rozdzieli i zawsze będziemy przyjaciółmi. Nie chcę cię stracić, gdy dorośniesz, Loueh .. - ośmioletni wówczas chłopiec popatrzył na starszego, z oczami pełnymi powagi
- Dlatego ja nie chcę dorastać, Hazz

***
Harry pamiętał.  Pamiętał doskonale rozmowę sprzed 9 lat, kiedy to Louis obiecał mu, że nigdy nie dorośnie i nie opuści go. Nigdy nie zostawi. Ale zostawił.. I może nie zrobił tego celowo ale odszedł. Odszedł na zawsze. Bez możliwości pożegnania. Zostawił niewinnego ośmiolatka z podkrążonymi od płaczu oczami i żalem.
Od tamtej pory Harry zamknął się w sobie. Z wesołego, rozgadanego dzieciaka stał się milczącym chłopcem, który świat brał zbyt poważnie. Nie śmiał się tyle ile wcześniej, jadł mniej, a w nocy wracał do wspomnień. Wspomnienia bolą najbardziej ale to dzięki nim, pamiętamy.

*

W dalszym ciągu siedziałem na parapecie, sennym wzrokiem sunąc po pokoju. Nieświadomie zatrzymałem się na naszym wspólnym zdjęciu. Sześcioletni dzieciak i jego ośmioletni przyjaciel. Radość i beztroskość. Coś co wtedy było naszym znakiem rozpoznawczym.
Nagle po pokoju rozległ się dźwięk nowej wiadomości. Zsunąłem się z parapetu i kładąc się na łóżko zabrałem telefon odczytując wiadomość. 

From: Unknown
Najgorszy jest ten czas, gdy uświadamiasz sobie, 
że coś bezpowrotnie znika z twego życia. 
Ludzie nie znikają, Hazz. xx
- T.

Zdezorientowanie.. Zdecydowanie pierwsza z emocji towarzysząca mi w tej chwili.. Co to do diabła ma znaczyć!? Pomyślałem wstając na równe nogi. Krążąc po pokoju definiowałem odczytanego sms'a, a chęć rozgryzienia słów od nieznanego numeru zawładnęła moim umysłem. Nie miałem zielonego pojęcia co to znaczy, dlatego odłożyłem telefon ponownie kierując się w stronę okna. 
Po raz kolejny ujrzałem tego samego chłopaka, Tego samego nastolatka, który kręcił się tutaj od dobrych kilku dni. Za każdym razem przechadzał się w pobliżu mojego domu, i obserwował posiadłość. Był średniego wzrostu, miał kasztanowe włosy, a ubrany był w czerwone rurki i biały T-shirt. Zaledwie tylko tyle można było wywnioskować po zobaczeniu go z okna. Powolnym krokiem kierował się w stronę drzwi. 
W domu byłem sam, mama jak zwykle pracowała tłumacząc się, że po odejściu ojca to ona musi nas utrzymać. A Gemma? Jak to Gemma, wyszła zostawiając zaledwie kartkę informującą żeby nie czekać na nią z kolacją. Witajcie w moim świecie.   Dlatego, gdy tylko usłyszałem dzwonek do drzwi, zbiegłem by otworzyć. Delikatnym ruchem przekręciłem klucz w głównym zamku i pociągnąłem drzwi w swoją stronę. 

Z naprzeciwka przyglądał mi się chłopak o przenikliwym spojrzeniu. Na jego nosie widniały delikatne piegi, a tuż niżej malinowe usta. Patrzyłem na niego łącząc fakty. Patrzyłem nie dowierzając.. Znałem ten błysk w oku, znałem ten delikatny uśmiech.. Dopiero gdy usłyszałem jego głos przepełniony bólem, poczułem jak wali mi się grunt pod nogami..

Moja psychika nawalała już od dłuższego czasu, pozostawiając w mojej głowie dość realistyczne obrazy. Teraz przebiłem sam siebie...




Nie mogę.. ;O Rozdział pisany przy Taylor. Sama nie wiem co się ze mną dzieję.. To chyba przez Olkę xD Tak o tobie mówię, kutasie! :3 A do tego wszystko mnie boli jak po ostrym seksie. Okej przepraszam. Ja tego nie pisałam.. xd mniejsza o to.. Za wszelkie błędy przepraszam, jak równiez za to że rozdział jest krótki, ale obiecuję poprawę ;)  a na koniec świąt życzę wam żeby wszystko poszło w cycki, a życzeń na Nowy Rok nie składam bo myślę, że wpadnę tu jeszcze przed Sylwestrem.. :) Zapraszam do komentowania :) x

6 komentarzy:

  1. Oj ale kochanie, przyznaj się do tego ostrego seksu.. zapomniałaś o naszej upojnej nocy?! Dobra, ogarniam, nie bij xD A więc rozdział.. kurde, nie pierdol, że spieprzyłaś, bo jest na prawdę dobry!! Będę to powtarzać w każdym komentarzu - kocham to jak piszesz :3 W chuj mi się to podoba i też tak chcęęęę!! Ogółem, podoba mi się, będę wpadać częściej :DD btw. sama jesteś kutasem ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest świetne :3 Chcę dalej, chcę dalej! Ola ćwoku co ty znowu robisz biednym ludziom?! Nie moge się doczekąc następnego, mam nadzieję, ze będzie jak najszybciej :3 Życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie robie! Byłam grzeczna, wmiare delikatna (to tylko Kinn powinna zrozumieć xDD). Ona po prostu lubi mnie tak nazywać :33

      Usuń
    2. nie byłaś kurwa delikatna bo wszystko mnie bolało! xD Ale prawda.. lubię sobie czasem Olkę kutasem nazwać xD btw mam nadzieję że ta pała cię na prawdę pozdrowiła, a jak nie to POZDRAWIAM CIĘ GABI! WIEDZ O TYM! :D i dziękuję.. Wena się przyda ;3 x

      Usuń
    3. Tak za każdym razem mnie pozdrawia :3 Mam nadzieję, że ona ciebie też ode mnie bo jak nie to Ola szykuj się na wpiernicz Mr.Carrotem xD A wy tu dziki sex mam nadzieję, że się chociaż zabezpieczacie :) Jak nie to chce być chrzesną dzieci ^^

      Usuń
  3. To jest genialne! Chcę więcej :D Czasem zdarzają Ci się błędy interpunkcyjne (przecinki) ale opowiadanie jest świetne *o*

    OdpowiedzUsuń