niedziela, 6 stycznia 2013

#02

Mijały minuty..
godziny..
dni..
Tak, dni. Minęło dokładnie 8 dni. Osiem dni odkąd mój nieżyjący przyjaciel wparadował do mojego mieszkania. Z beztroskim uśmiechem, radością, ale i również nutką niepokoju w nieziemskich oczach. Zwariowałem? Też tak myślałem. Ba! Ja byłem nawet o tym przekonany.. Potem jednak zaczęły się pytania. Pytania, które na pozór przekreśliły wszystko. Choć w gruncie rzeczy i tak już nic nie było..


***
- Zrozum Hazz. To nie miało tak wyglądać. To nie zależało ode mnie! Proszę Cię.. Chcę tylko byś zrozumiał. Nic więcej. Daj mi to tylko wyjaśnić!
- 5 minut. Masz 5 minut. I radzę ci je wykorzystać, bo więcej czasu w moim życiu, dla siebie nie dostaniesz.
Zabolało. Może nawet i bardzo. Ale kłamstwa bolą.
- Ten pożar. Śmierć.. To wszystko.. Nie było mnie tam, Harry.
- Słucham? - powtórzyłem nie dowierzając,
- Nie było mnie tam.. Dzień wcześniej, od razu po zakończeniu roku szkolnego, pojechałem do ciotki. Irlandia.. Zieleń, szczęście. Nie powiedziałem Ci. Nie lubiłem pożegnań. Teraz wiem, że to był błąd.. Wyjechałem ze względu na rodziców. Nie układało się im. Chcieliśmy dać im trochę czasu, na rozmowę, na wspólne chwile. Moje siostry, miały dołączyć do mnie dwa dni później...
Nie dołączyły. Spięcie instalacji elektrycznej. Nikogo nie uratowali. A ja? Nie miałem szansy powrotu. Rodzina z Irlandii wystąpiła o prawo do opieki. Zostałem tylko ja. Nie masz nawet pojęcia jak to bolało. Bolało wszystko. Straciłem nie tylko rodzinę. Kochającą i wspierającą się rodzinę, ale straciłem także ciebie. Najlepszego, jedynego przyjaciela..
- Pogrzeb. Co z pogrzebem ? Dlaczego Ty.. Dlaczego Cię na nim nie było? - zapytałem po dłuższej ciszy, na wydechu z trudem opanowując drżenie głosu i starając się by zebrane łzy, nie ujrzały światła dziennego. By żadna, choćby nawet jedna słona kropla, nie spłynęła po policzku.
- Chciałem. Uwierz mi. Pragnąłem tego cholernie mocno. Każdą częścią swojego ciała. Ale co mogłem zrobić, jeżeli dowiedziałem się o tym o jeden dzień za późno. Tak.. Powiedzieli mi o pożarze, dopiero po pogrzebie, o którym też nie miałem pojęcia. Hazz.. Brakuje mi ich. Brakowało mi Ciebie..
- Twoje 5 minut minęło. Wyjdź. Proszę, nie utrudniaj tego jeszcze bardziej.
***

Od tamtej pory dużo myślałem. O wszystkim. O tej całej historii. Czy wierzyłem? Nawet jeśli bym nie chciał i tak bym to zrobił. Wierzyłem w każde jego słowo. Tomlinson? Przychodził. Każdego dnia o stałej porze. Zawsze gdy byłem w szkole. Lecz, gdy siedziałem w domu, udając chorobę, widziałem. Ale nie potrafiłem przebaczyć. Nie rozumiałem dlaczego? Dlaczego nie zadzwonił? Nie napisał listu..


- Wszystko w porządku, panie Styles?
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z otaczającego mnie świata. Na ziemię sprowadził mnie głos Parkera. Pana Parkera. Siwiejącego mężczyzny, z okularami na nosie, który równie dobrze potrafił rozbawić towarzystwo, jak również nauczyć matematyki.
- Tak.. To znaczy nie.. Nie! Muszę wyjść. To ważne. Nawet bardzo. - powiedziałem do nauczyciela i szybkim ruchem zgarnąłem swoje podręczniki pakując je do torby. Wychodząc z klasy widziałem tylko spojrzenia moich rówieśników, po czym rzuciłem tylko krótkie " do widzenia " i zniknąłem za drzwiami. Biegłem. Musiałem zdążyć. Ze szkolnej szafki wyjąłem kurtkę i nie trudząc się z założeniem jej, wybiegłem na spotkanie z teraźniejszością. Chłodne, jesienne powietrze, nieco ostudziło moje zapały, ale wiedziałem co muszę zrobić. Postanowiłem. Spojrzałem raz jeszcze na wskazówki zegarka znajdującego się na moim nadgarstku i przyspieszyłem kroku. Idąc szybkim tempem, widziałem jego oddalającą się sylwetkę. Odchodził. Znowu o tej samej porze. No Styles.. Teraz albo nigdy - pomyślałem i zaczerpnąwszy najpierw powietrza krzyknąłem jego imię. Nie poskutkowało. Postanowiłem jeszcze raz. Tym razem poszło mi dużo lepiej, a co najważniejsze mój głos brzmiał bardziej donoście. Obserwowałem jak powoli odwraca się na pięcie, by następnie uśmiechnąć się delikatnie.

~*~
- Ja.. um.. ja.. Kurwa! Przepraszam Louis. Nie powinienem cię wyrzucić i w ogóle.. Po prostu.. 
- To trudne Harry. Wiem. I to ja nawaliłem. Przyszłości nie zmienimy. Nie da się zmienić tego co było. Ale.. Może warto zacząć od początku? 
- Sugerujesz przyjaźń? - odwzajemniłem jego uśmiech
- Uh.. Cześć, nazywam się Louis. Louis Tomlinson. Mam 20 lat, zero przeszłości, może mówić do mnie Lou, lub po prostu jak tam chcesz i.. Zostaniesz moim najlepszym przyjacielem? - powiedział na co zakrztusiłem się pitą herbatą i wybuchłem śmiechem 
- Nazywam się Harry Styles, mam 17 lat, możesz mówić mi Hazz, lub jakkolwiek chcesz z jednym, małym wyjątkiem. Proszę cię.. Tylko nie Harriet. I.. Tak. Zostanę twoim najlepszym przyjacielem. - powiedziałem automatycznie podchodząc w jego stronę i mocno go przytulając. 
- Brakowało mi Cię Hazz.
- Mi Ciebie też Boobear - szepnąłem wprost do jego ucha. 

Zaczynamy od początku. Niczego nie udając, bo w końcu przyjaciel to ktoś, kto daje ci totalną swobodę bycia sobą. A najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.. A radość tymczasowo wróciła. Wróciła do mojego nędznego życia.. 




huhuhuuu! Jestem! Miałam być przed Sylwestrem, ale w życiu mi trochę dupło, a wszelkie plany poszły na zieloną łąkę się jebać. No ale cóż.. Obiecałam sobie i Olce że wstawię przed 20 i oto jest. Zaczyna się układać. Będzie lepiej :) Proszę o komentarze i ten, no.. do następnego! :3

7 komentarzy:

  1. Kurde.. Wiesz już, ale.. ta końcówka.. <3. Wiesz, że nie wiem co tu napisać, bo za mało słów, by opisywać. Wiesz, że wyszło genialnie. A ja wiem, że nie muszę nic więcej pisać, bo Ty po prostu wiesz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta końcówka była taka sweet, że sama powiedziałam "Cześć jestem Gabrysia. TULIMY !!" db, że nikogo w pokoju nie było >_<.
    Rozdział jak zwykle świetny, nie obliczalny, zajebisty, taki taki no taki no wiecie wszytskie dobre słowa jakimi można określić rozdział xD Życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O EM DŻI nie przytuliłaś plakatu?! Twierdzisz, że Niall jest nikim?! KIM JESTEŚ?! ODDAJ MOJĄ GABI! ♥

      Usuń
    2. Chłopców zasłoniłam swetrem :) Zboczeńcy jedni uśmiechali się jak zmieniałam koszulkę ;o !!

      Usuń
  3. A więccc... Na początku pozdrów ode mnie swoją kaczkę! Co do rozdziału to jest ljahsfkasyhdlfkasmdnfhlaksy. Takie słoooooooooooodkie zakończenie! :') ♥

    @takemehome99

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem oczarowana, cieszę się że się pogodzili, bo normalnie dostałam palpitacji serca jak Haz go wyrzucił :o czekam na następny!

    loving-him-was-red

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiniaaaaa! Nominuję Cię do Liebster Awards :) Więcej tu: http://our-memoriesx.blogspot.com/2013/01/liebster-awards.html x

    OdpowiedzUsuń